- 8:14:00 AM
- 12 Comments
Ponoć w każdej bajce tkwi ziarnko prawdy... Moja bajka utkana jest z nici marzeń, piasku wspomnień i jednego Ziarna. Zabieram Was dziś do krainy Księżniczki Sylwii!
Dawno, dawno temu, za siedmioma Miastami, żyła Księżniczka Sylwia. Otoczona Dobrymi Wróżkami, spędzała dzieciństwo na zabawach z ukochanym Jednorożcem... Roześmiana goniła motyle, skakała z kwiatka na kwiatek i pływała z czarnymi łabędziami, zawsze w towarzystwie jednorogiego przyjaciela. Żyła beztrosko jak na księżniczkę przystało.
Ach! Co to był za widok, gdy na krzaku dzikiej róży przysiadała Rusałka Żałobnik, a oni, Księżniczka i Jednorożec, skradali się krok po kroku, by uchwycić ją w swe dłonie i kopytka... Księżniczka delikatnie stąpała, co w masywnych butach, które kochała - nie było łatwe. I gdy była o krok, jednym ruchem oplatała skrzydlatą istotę paluszkami, przykładała do ucha niczym pozytywkę i wsłuchiwała się w trzepot skrzydeł. Słyszeliście kiedyś ten magiczny dźwięk, który ponoć może burzyć krainy i tworzyć morza? Brzmi jak najpiękniejsza muzyka. Księżniczka to wiedziała.
Innym razem bawiła się z Jednorożcem w ganianego. Biegali po ogrodzie, a ona z dziecięcą naiwnością przywierała do ściany pastelowego pałacu. Oplatała swą twarz narzutką, która chroniła jej ramiona przed słońcem - i stapiała się z tłem. Wypowiadając zaklęcie stawała się niewidzialna, przenosiła do krainy kolorowych plam spod zamkniętych powiek. Jednorożec mógł szukać jej wtedy całymi dniami, więc zrezygnowany siadał pod jabłonią i wyciągał wiolonczelę. Zdolne to było zwierzę i sprytne. Szarpiąc struny kopytkami czekało, aż Księżniczka przybiegnie zwabiona Muzyką, usiądzie na trawie, mała i elegancka w białej sukience. Utonie w morzu dźwięków. Nigdy nie czekał dłużej niż minut kilka.
Aż pewnego dnia, nawet nie zauważając kiedy - Księżniczka dorosła. Jednorogi opiekun odszedł do innej księżniczki, zostawiając róg jako symbol przyjaźni, a życie przestało być beztroskie, choć pozostało fascynujące. I jedyne co zostało w niej z Dziecka, to śmiech. Śmiech w stronę Nieba, i Słońca, i Przyrody, tak poważnie niedorosły.
retouch Silvo&me
- 3:36:00 AM
- 14 Comments
Przygoda była krótka, lecz burzliwa. Pamiętam ciągle krzywe kule, brzydkie odciski palców, kształty mające być czymś, a nic nie przypominające. W końcu moda przeminęła, a ja zrezygnowała z torturowania swoich zmysłów estetycznych wyrobami własnymi na rzecz wyższych celów ;)
Na szczęście nie każdy jest takim antytalentem jak ja. Na Pyrkonie udało mi się poznać właścicielkę Zombie Unicorn Jewelry - i od razu zapałałam do niej sympatią. Ta skromna i urocza dziewczyna prowadzi swój własny biżu-biznes - sprzedaje wyroby z modeliny. Obserwowałam jej poczynania od dłuższego czasu na fejsie, gdy jednak w końcu mogłam dotknąć tych małych piękności i zobaczyć z jaką precyzją są wykonane - odpadłam. Zakupiłam kolczyki-macki (które widzieliście TUTAJ i TUTAJ), choć najchętniej wzięłabym wszystko.
Nawet sobie nie wyobrażacie jak miło mi teraz ogłosić, że... niedawno nawiązałam współpracę z Zombie Unicorn Jewellry! :) Już wkrótce będziecie mieli okazję przeczytać kilka krótkich opinii na temat wybranych przeze mnie produktów, a także zobaczyć je w moich stylizacjach (wczorajsza sesja Was zapewne wprowadzi w osłupienie... ale o tym wkrótce ;)). A teraz - zapraszam do oglądania zdjęć i buszowania w sklepie z tymi ręcznie robionymi ślicznościami!
- 3:37:00 AM
- 1 Comments
Dears! Today something special for you - giveaway with Rosewholesale! Who's interested?
Kochani! Dziś mam coś dla Was - zapowiadane od pewnego czasu rozdanie z Rosewholesale! Gorąco zachęcam do wzięcia udziału :)
How can you win?
Co zrobić, by wygrać?
- 12:24:00 AM
- 41 Comments
O zdjęciach w rzepaku marzyłam od dawna - zawsze jednak trafiało się jakieś "ale" (zwykle to było: "ale przecież rzepak już przekwitł!"). Gdy więc dowiedziałam się, że przyjeżdża do mnie przyjaciółka - nie było innej opcji jak jeden wielki szalony spontaniczny plener w polu. Efekty przerosły moje najśmielsze oczekiwania.
Zainspirowana sesją, którą widziałam wiele lat temu, postawiłam na kontrasty - nie tylko kolorów (czerń, biel, żółć), ale też wzorów. Na pozór dziwne połączenie krzyży z grochami okazało się strzałem w dziesiątkę. Wszystko dzięki dwóm cechom: po pierwsze oba wzory są graficzne. Po drugie rozdziela jest pas czarnego tiulu. W ten sposób udało mi się uzyskać harmonię między dwoma pozornie gryzącymi się motywami. Białe masywne buciory podkreśliły nowoczesny charakter stroju.
Dodatki wybierałam spontanicznie (stąd na niektórych zdjęciach wianek, którego tak naprawdę zakładać nie planowałam - a jednak skomponował się pięknie; w ten sam sposób do stylizacji wkręciły się okulary). W pełni świadomym doborem były jedynie trzy elementy - wspaniała przypinka Evil needs candy too!, którą dostałam od Pani Fotograf ;), kolczyki-macki, którym to sesja zawdzięcza swój drugi, nieoficjalny tytuł: Cthulhu w rzepaku! i duży graficzny pierścionek.
Trochę mroku, trochę słodkości, dużo mnie i radości! Jak Wam się podoba ta sesja?
all photos by Weronika Achrem <3
- 3:49:00 AM
- 20 Comments
Kosmetyki Organique znam od dłuższego czasu, jednak dotychczas miałam do czynienia głównie z masłami do ciała. Lubiłam je za zapach i nawilżenie, ale miały też trochę wad (przede wszystkim - słabą wchłanialność) - przez co nie interesowałam się ofertą firmy. Ostatnio mój stosunek do marki jednak się zmienił - zaważyły dwie sytuacje.
Pierwszą styczność z innymi produktami Organique miałam dzięki przyjaciółce, która zachorowała na punkcie tych kosmetyków. Wrażenia - pozytywne. Drugą - dzięki kwietniowemu GlossyBox, w którym znalazłam olej kokosowy. Produkt mnie bardzo zaskoczył swoim działaniem, postanowiłam więc, że w skrócie go opiszę. Zapraszam do lektury!
- 3:07:00 AM
- 18 Comments
Dzisiaj krótko i na temat - rozpoczęłam kolejną współpracę. Tym razem propozycja wyszła od sklepu RosewholeSale. Jest to miejsce, które w Polsce pewnie byśmy nazwali "chińskim marketem", a ja nigdy nie ukrywałam, że lubię w takich sklepach kupować ;) Nie oszukujmy się - większość produktów jest aktualnie made in China. A te, sprowadzane bezpośrednio z Chin, bardzo często są o wiele lepsze jakościowo niż te, które można u nas kupić (słyszałam, że mają dwie gałęzie produkcyjne: jedną na eksport, kojarzącą się właśnie z bylejakością i jedną dla siebie, z którą ja się dotychczas spotykałam i zawsze byłam zadowolona - plotka niepotwierdzona, ale prawdopodobna). No dobra, ale rozgadałam się na temat swojego "ciuchopoglądu". Wróćmy do tematu.
W ramach współpracy czekam na pierwszą paczkę z zaiste gotyckimi ciuszkami (oczka mi się świecą). Niedługo (za miesiąc? zobaczymy ile paczka będzie szła) spodziewajcie się recenzji. Będzie jak zwykle do bólu szczerze, dlatego mam nadzieję, że moja wiara w dobrą jakość nie okaże się płonna.
Chwilę wcześniej - rozdanie, specjalnie dla Was. Będzie do wygrania bon... ale na razie cicho-sza!
Bardzo się cieszę z nowej współpracy. Jestem zachwycona zdjęciami produktów i cenami. Co z tego wyjdzie - okaże się w najbliższym czasie. Poniżej kilka zdjęć rzeczy, które wpadły mi w oko. Zachęcam do przeglądania asortymentu na własną rękę, bo jest naprawdę bogaty!
W ramach współpracy czekam na pierwszą paczkę z zaiste gotyckimi ciuszkami (oczka mi się świecą). Niedługo (za miesiąc? zobaczymy ile paczka będzie szła) spodziewajcie się recenzji. Będzie jak zwykle do bólu szczerze, dlatego mam nadzieję, że moja wiara w dobrą jakość nie okaże się płonna.
Chwilę wcześniej - rozdanie, specjalnie dla Was. Będzie do wygrania bon... ale na razie cicho-sza!
Bardzo się cieszę z nowej współpracy. Jestem zachwycona zdjęciami produktów i cenami. Co z tego wyjdzie - okaże się w najbliższym czasie. Poniżej kilka zdjęć rzeczy, które wpadły mi w oko. Zachęcam do przeglądania asortymentu na własną rękę, bo jest naprawdę bogaty!
![]() |
LINK |
- 1:32:00 AM
- 11 Comments
Zawsze byłam człowiekiem skrajności. W temacie garderoby także. Większość ubrań wydaje mi się nudna. Ale gdy już coś mi wpadnie w oko - nie ma zmiłuj. Jedyne co mnie może powstrzymać przed zakupem to cena. Zwykle jednak są to rzeczy w moim zasięgu, płaczące i wołające do mnie "mamo, kup!". Czy można dziecku odmówić?! ;)
Zawsze nienawidziłam sportowego obuwia. To jeden z tych elementów stroju, który darzyłam wyjątkowo mocnym negatywnym uczuciem. Jak to jednak ze mną często bywa - pewnego dnia przez przypadek wpadłam w sieci na neonowe ombre 'najki'. Uśmiechały się do mnie z ekranu i przyzywały śpiewem syrenim... W ten sposób kupiłam swoje pierwsze w życiu sportowe buty. Które w dodatku są neonowe. I które kocham miłością bezgraniczną!
- 2:27:00 AM
- 16 Comments