Sesja z Izką Dolczewską wzbudziła we mnie małe wewnętrzne zamieszanie. Długo się zastanawiałam czy z tych zdjęć zrobić jedną notkę czy dwie. Zimowe zestawy mają to do siebie, że gdy ściągnie się okrycie wierzchnie - powstaje coś zupełnie nowego. Szczególnie gdy uwielbia się ogromne poncza, które przesłaniają całą sylwetkę. W końcu jednak wygrał rozsądek (lenistwo?) i wszystkie fotografie trafiły do jednego wpisu.
Dziś prezentuję Wam jeden zestaw udający dwa (dwa udające jeden?). Na początku wersja spacerowo-kawiarniana, doskonała na przesiadywanie we wnętrzach, a także na dni cieplejsze. Zieloną zwiewną tunikę zestawiłam z lateksowymi legginsami. Czarna zamszowa narzutka z długimi połami daje fajny efekt wydłużenia sylwetki, a przy tym jest aktualnie jednym z moich ulubionych okryć. Delikatne koraliki na żyłce zdają się lewitować na dekolcie, a rockowe kozaki robią to, co buty zawsze robią w moich stylizacjach - podkręcają efekt.
A kawałek niżej... ogromne ponczo w zebrę (kupisz tutaj!). Cudeńko znalezione w Bonprixie. W zimowych okryciach wierzchnich cenię sobie dwie rzeczy: spektakularny efekt oraz łatwość zakładania. Ten kawał futrzaka spełnia wszystkie wymogi, całkowicie przeobrażając kawiarnianą stylizację w zestaw, w którym mrozy mi niestraszne.
Udanego tygodnia!
VamppiV
- 04:18:00
- 18 Comments